Udałem się jak najszybciej do jaskini, z zamiarem udoskonalenia moich umiejętności oraz siły,ale wczesniej wypadałoby chwilkę odpocząć,więc połózyłem się na moim legowisku koło ściany,i zapadłem w glęboki sen gdzieś na 3 godziny.Po mojej pobudce bez zwlekania zacząłem przygotowania do treningu.Najpierw się rozciągnąłem...potem biegałem dookoła jaskini by wzmocnić szybkość oraz wytrzymałość,po 2 godzinach truchtu zaprzestałem biegania by pozostawić siły na dalszy trening.Wyszedłem parę kroków za jaskinię i stworzyłem kuro boruto w kierunku drzewa by potrenować celność oraz szybkość owego ataku.Ostatkami sił postanowiłem udoskonalić technikę Shūryō chāji celując w kierunku skał.Po cało dniowym treningu wróciłem do mojego legowiska i zapadłem w lekki sen.

Ostatnio edytowany przez Yorosaki (2011-02-28 15:53:58)

To było dziwne uczucie nie wiedziałem co począć jeśli odmówię to może mnie zjeść a jeśli z nim pójdę to też mnie może zjeść ale mówi że wyjdę na tym dobrze.
-Więc dobrze,pójdę z tobą.Po tych słowach zapadła nie zręczna cisza.
-Dobrze więc chodzmy.Powiedział odwracając się w stronę wyjścia jakini i szedł wolnym krokiem.Gdy wychodził stałem jeszcze chwilę w milczeniu,wyszedłem z jaskini zauważyłem owego adjuchasa parę metrów przed jaskinią,siedział na jaskini i czekał mnie.Szliśmy przez pustynię ciągle w tym samym kierunku,adjuchas momentalnie się zatrzymał i powiedział -Teraz sprawdzimy twoje umiejętności...zapolujemy.Adjuchas zmienił kierunek,-Pójdziemy tam gdzie ja najczęściej polowałem jak byłem zwykłym Hollowem.Ja bez słowa skinąłem głową i poszedłem za adjuchasem.W końcu po kilkunastu minutach wędrówki zobaczyłem 3 hollowy.-Pff za moich czasów było ich tu trochę więcej powiedział adjuchas. -Więc mam na nich pokazać ci moje umiejętności, tak?.Adjuchas milczał tylko podniósł trochę głowę.Ja wiedziałem że bez odpowiedzi że to tu.Zacząłem biec na hollowy z dużą prędkością po ich reiatsu nie wyglądało na to że będą z nimi problemy. Wpierw zaatakowałem hollowa stającego na środku,podczas biegu podskoczyłem wystarczająco wysoko rozszerzyłem łapy i uszkodziłem mu  maskę. -Jeden padł.... Na drugiego użyłem zasłony dymnej tworząc Kuro Boruto w ziemię.Wskoczyłem w dym za którym stoi hollow,jednak gdy chciałem go zaatakować poczułem  ból w okolicach klatki piersiowej,jednak mogłem jeszcze dobrze walczyć.Dym zniknął,użyłem Shūryō chāji trafiłem go, ten hollow był silny ale też zarazem powolny więc bez problemu go trafiłem.Zacząłem pożerać dwa hollowy -Dawno niczego nie jadłem... .Trzeciego Hollowa nigdzie nie było,jednak gdy się odwróciłem widziałem jak adjuchas go już pożera.-No, no nie tak zle... powiedział adjuchas -A tak wogóle masz jakieś imię?.Adjuchas popatrzał na mnię chwilę... -Grangar.Po czym grangar zaczął iść przed siebie ja do niego dołączyłem
Reiatsu-80

Ostatnio edytowany przez Yorosaki (2011-03-01 13:41:07)

Grangar nie oczekując na odpowiedz zaczął kopać w piasku.Ja zdziwiony faktem że udamy się do lasu menosów przecież tam nie przetrwam. -Grangar...po co tam idziemy,ja tam nie przetrwam....  -Spokojnie nie będziesz musiał nic robić..Grangar już się dokopał do lasu menosów,wskoczył w przepaść ja razem z nim.Znalezliśmy się w lesie menosów dokładniej na grubej gałęzi drzewa. Grangar odwrócił się w moją stronę i powiedział -Więc tak,wiadomo że tu nie dasz sobie rady,zrobimy tak ja będę walczyć z menosami a ty będziesz je pożerać. Ja bez odpowiedzi,skinąłem jedynie głową. Zanim się obejrzałem Grangara już nie było biegł prosto przed siebie w poszukiwaniu Menosów,zeskoczyłem z drzewa i ruszyłem w stronę Grangara.Nagle przed nami pojawiło sie dwóch menosów.Ja stałem na ziemi a Grangar ruszył na menosa nie sprawiło mu to dużego problemu,ma bardzo zwinne łapy.Gdy menosy się przewracały,ruszyłem na nie i zacząłem powoli je pożerać.Gdy skończyłem jeść,ruszyliśmy dalej.

-To do dzieła... powiedziałem do siebie. -Zaczniemy twój trening od szybkości,coś wolny jesteś....Grangar podbiegł do mnie i zaczął swoją serię ciosów,ja starałem się tego unikać lecz większości nie udawało mi sie uniknąć.Ćwiczyliśmy takim sposobem połowę dnia -Dobra...teraz inaczej.Grangar rzucił w moją stronę coś naprawdę ciężkiego,ledwo to utrzymywałem na rękach,wyglądało to jak kamień lecz miało kształt zbliżony do pary butów.Założyłem owe ''buty'',nie mogłem w nich na początku zrobić nawet kroku,jednak po kilkunastu godzinach przyzwyczaiłem się do nich i powoli w nich biegałem,gdy je zdjąłem biegałem o wiele szybciej niż wczesniej.-No,no więc teraz przejdziemy do drugiej części treningu....Grangar skinął głową na obalone drzewo średnich rozmiarów -Teraz masz je podnieść....Ja nie odpowiadając od razu ruszyłem w stronę drzewa,próbowałem je podnieść lecz ani trochę się nie ruszyło -Grangar! Jak ja niby mam je podnieść?!.-Próbuj,dopóki go nie podniesiesz,to jest twój trening,staniesz się dzięki temu silniejszy.Ja dosyć zawiedziony taką odpowiedzią,miałem nadzieję że da mi jakąś wskazówkę.Robię co mam robić...próbuje dalej podnieść drzewo,lecz beż skutku.-Może...na początek weś jakieś mniejsze drzewo.Wskazał palcem na,o wiele mniejsze drzewo znajdujące się za nami.Podszedłem do tego obalonego drzewa,z nim poszło mi już łatwiej kilkanaście razy popodnosiłem drzewo,wyglądało jakbym podnosił jakąś sztangę.Teraz być może uda mi się podnieść to większe drzewo.Odstawiłem mniejsze drzewo i podszedłem do większego.Udało mi się podnieść lecz było ciężko,drzewo zaczęło zapuszczać korzenia w ziemi,wyrwałem je całe razem z korzeniami.[i]-No,no jestem pod wrażeniem,szybko rośniesz w siłę,powiedział Grangar klaskając rękami. -Teraz nam został trzeci etap treningu,wzmocnimy twoją wytrzymałość,przy treningu szybkości i siły,już tak jakby zaczęliśmy również etap wytrzymałości ,więc za dużo nie musimy już trenować,tylko cię trochę podszkolimy...Najbardziej bolesny etap treningu dla ciebie,a dla mnie przyjemny.Masz wytrzymywać moje ciosy jak najdłużej!.Gdy skończył mówić podszedł do mnie i zaczął mnie okładać pięściami,miał dużą siłę,ja jednak starałem blokować jego ciosy...Trzeci dzień treningu powoli dobiegał końca,byłem cały obolały i miałem dużo krwi na ciele,ledwo dysząc usiadłem na trawie i zacząłem odpoczywać.Grangar usiadł niedaleko mnie -No...może być,jak na razie koniec treningu,odpocznij....Zasnąłem...

-Gratuluję przejścia na wyższy poziom...,powiedziałem obojętnym tonem.-Więc...w jakim kierunku się udamy?,powiedziałem.-Gdzie się da...musimy znalezć kryjówkę...,Grangar po tych słowach ruszył naprzód.Ruszyłem za nim,szukaliśmy kryjówki długo, kilka dni po drodze spotykaliśmy przeszkody,atakowali nas hollowy,lecz Grangar zawsze ich rozwalał.Po długiej wędrówce zaczęliśmy widzieć góry,wchodziliśmy na nie,w połowie drogi Grangar powiedział że tu jest dobre miejsce na kryjówkę,w miejscu którym się zatrzymał,była nie duża dziura,było to wejście do jaskini,Grangar weszedł do jaskini,ja trochę dospieszyłem i wszedłem razem z nim.Wejście do jaskini była dosyć długie,gdy już doszliśmy ukazała sie na naszych oczach ogromna komnata,wyglądało na to że ktoś już tu wcześniej mieszkał,-Tutaj może być dobrze...,powiedział grangar opierając się o ścianę komnaty.Ja chodziłem po komnacie i się rozglądałem,mogła ona pomieścić 10 takich jak ja...uradowany znalezieniem nowej kryjówki położyłem się na brudnych kamieniach i po godzinie leżenia zasnąłem,Grangar również.

Ech...gdzie on znowu polazł...wyjdę go gdzieś poszukać[/i].Otrząsnąłem się ze snu i wstałem,podszedłem do wyjścia,uważnie obserwowałem z góry cały obszar lecz Grangara nigdzie nie widziałem,zszedłem powoli ze skał ciągle uważnie obserwując teren,gdy jestem już na dole,nie widać żadnego Hollowa ani Grangara....Pustka.Gdy szedłem dalej zauważyłem szary zarys średniego wzrostu Hollowa.Za mną momentalnie pojawił się Grangar szedł obok mnie.
[b]-Gdzie zmierzasz? powiedział Grangar
-Zainteresowała mnie ta postać... mówię pokazując palcem na zarys postaci.
-Chcesz go zjeść? powiedział Grangar z ekscytacją
-Niezupełnie...raczej go przygarnąć do nas.Rozmowa nagle ucichła,byliśmy już koło Hollowa,podszedłem jeszcze trochę do niego i zacząłem rozmowę.
-Jakie masz imię...? powiedziałem
-G-genpake... powiedział hollow przestraszonym tonem,z powodu vasto lorde
-Słuchaj...mam dla ciebie propozycję,możesz zginąć jako mój pokarm lub możesz pójść z nami,i zdobyć dużo mocy Stoję oczekując na odpowiedz
-Więc dobrze,zaryzykuję...
-Pierwsze co zrobisz to pokażesz nam swoją ''potęgę''...własnie szliśmy na polowanie,chodz z nami... powiedział Grangar
Ja i Grangar odwróciliśmy się i poszliśmy przed siebie,Genpake za nami.Po poszukiwaniach czegoś do pożarcia przed nami ukazały się 3 hollowy.
-Genpake! Ty wez tego jednego,ja zajmę się dwójką.Pobiegłem na hollowy i użyłem Kuro boruto jako zasłony dymnej,hollowy nic nie widzą,wyskoczyłem z dymu jednego zaatakowałem pazurami odbijam się od niego i lecę na drugiego z Shūryō chāji,trafiłem w jego maskę rogami,zacząłem pożerać ich ciała...
-Genpake...twoja kolej zaatakuj,tego hollowa powiedział Grangar wskazując na ostatniego hollowa
Genpake zaczął biec na hollow,w połowie drogi użył Inu no wariai,stał się zwinniejszy,gdy był blisko ścisnął mocno pięść i uderzył hollowa,jego maska pękła...
-No...ten hollow był akurat słaby nie zdążył nawet zareagować...ale moze być,teraz pokażemy ci naszą kryjówkę,chodz za nami.
Ja z Grangarem ruszyliśmy w stronę kryjówki,Genpake ruszył za nami.Gdy byliśmy koło gór zaczęliśmy się wdrapywać do kryjówki.Byliśmy już w kryjówce
-Jeśli chcesz możesz tu zostać... powiedział Grangar wesołym tonem
-T-tak mogę....  Zapadła noc wszyscy zasnęliśmy.
Reiatsu:180

Ostatnio edytowany przez Yorosaki (2011-03-06 20:57:23)

W śnie byłem przerażony jak nigdy,jeśli ta osoba zabiła Grangara to co ja tu mam zrobić jako zwykły hollow? Zacząłem uciekać jednak,nie odczuwałem różnicy w odległości osoba stała i wcale się nie oddalała w pewnym momencie zaczęła do mnie powoli podchodzić,z ręką na rękojeści swojego miecza,ja przerażony stanąłem w pozycji obronnej jednak w pewnej chwili moje ciało otoczyło białe światło i zmieniłem błyskawicznie swój kształt,moje rogi się wydłużyły i zaostrzyły,oczy miałem całe białe,i wydobywało się ze mnie biało-czarne reiatsu,poczułem niesamowite rozluznienie w nogach oraz rękach,czułem przepływającą przeze mnie energię,shinigami stał odębiały,lecz natychmiastowo wyciągnął swojego zanpakutou i wypowiedział komendę -Tnij,Sessaku!,w jego rękach pojawiły się dwa miecze które były naelektryzowane prądem oraz były ze sobą połączone elektryczną energią ,z jednego miecza wydobyła się eletryczna kula która zmierzała w moją stronę jednak nie zdążyła się do mnie zbliżyć -Cero! z mojego palca wydobyła się ogromny czerwony promień,gdy promień zniknął nigdzie nie było shinigami -Pff...pewnie gdzieś sobie odleciał martwy....Podszedłem do Grangara i zjadłem jego ciało,po zjedzeniu poszedłem dalej naprzeciw siebie...Gdy tak szedłem,w śnie się wydawało ze to parę godzin,poczułem że moja energia mnie opuszcza i znów przemieniłem się w zwykłego hollowa,nagle poczułem mocny ból w plecach.I wtedy się obudziłem.
(Wiem że tak nie mogło by być,ale to tylko sen)

Ostatnio edytowany przez Yorosaki (2011-03-09 16:16:39)